środa, 31 grudnia 2014

Człapanie..

Ciągłe rozdarcie w tym istnieniu.. Ciągłe.. I "g" w laptopie ledwo działa, trzeba dwa razy wciskać. Albo kilka.. Nie wiem, co robić z moim światem, czuciem, wrażliwością.. Są Piękne, ale są męczarnią.. Nietraz chciałabym być Kobietką na szpilkach.. ale to tylko chwile.. I nic nie mam przeciwko szpilkom, są kobiece, seksowne nieraz.. To taki skrót myślowy, mój bunt, mój samotny krzyk!.. Nie widzę na jedno oko, ale Tyle widzę... Śmieszne są momenty w sklepach, kiedy na przykłąd Jakaś Pani ogląda Produkt i mówi do mnie:"Pani młodsza, może Pani widzi datę, albo skład.." Pan Bóg ma poczucie humoru:) I żeby było ciekawiej, ja drugim okiem, moim ukochanym widzę maleńkie napisy. Do kiedy? Mam nadzieję, że do Zawsze.. Proszę, pomyślcie o moim oku ciepło.. Dziękuję..

Rejony mojeo spacerowania, które wcaale nie takie proste i oczywiste. Ale jeśli się już zdarza, to:

studnia, którą uwielbiam................ latem Starszy Pan wyciąga z niej wiadra wody...







niedziela, 28 grudnia 2014

Osioł nawet na nas nie spojrzał:)

Świeta, Święta i po Świętach..



Bogatsza znowu jestem o spotkania, kawałki rozmów, przeczytaną prawie książkę..

Najtrudniejsze dla mnie są rzeczy proste..

Takie bycie z moim Tatą na przykład. Prosta choć nadzwyczajna niecodzienna codzienność.
Kilka lat temu mój Tata umierał pod respiratorem. Ale nie umarł. Miał chyba dosyć mojej rozpaczy nad szpitalnym łóżkiem:) Pamiętam, że kiedy wrócił ze szpitala, zrobiłam powitalny napis: "Witaj Wskrzeszony Łazarzu". I kawał porządnej drogi między nami od tamtej pory.. Budowanie relacji po długiej nieobecności mojego Taty w pewnej części mojego życia..

A dzisiaj.. A dzisiaj spacerowałam z moim Tatą, wczoraj pokazałam mu żywą szopkę w Świętajnie. Kto nie był, polecam, niedaleko Szczytna. Tak chwilę postać przy ośle i baranach:)))





Na razie kończę, Wszystkich mnie tutaj odwiedzających pozdrawiam:) i idę wyjąć pyszne żeberka zapiekane w miodzie z jabłkami:)))))

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Świątecznie

Schowałam się w swoim świecie przed burzą przedświąteczną..

Jest parę rzeczy, które bardzo bym chciała pokazać, ale są częścią prezentową i mają być niespodzianką.
Ale Słonia pachnącego lawendą z moich grządek przedstawię Państwu:


Nieco przysypiający (może odurzony intensywnym zapachem lawendy)?

Swoją drogą słyszałam, tylko nie pamiętam co to za kwiaty (lilie?), że wśród ich wielkiej ilości i intensywnemu zapachowi można zasnąć snem wiecznym:) Cóż za pachnąca śmierć..
Ale przecież Boże Narodzenie, to o narodzinach powinnam:)

Narodził się z szyszek i kawałka drewna bardzo minimalistyczy stroik.


Nie mam sumienia już nic więcj "dołożyć".

I przy tym stroiku chcę Wszystkim Wam złożyć życzenia:
Zdrowych, Spokojnych, Odpoczywających, Pachnących Choinką Świąt Bożego Narodzenia i nie tylko..
Jak najczęstszych spotkać z Uśmiechem:)
Marzeń Mienia i Spełnienia:)))

Kasia



sobota, 20 grudnia 2014

A najlepsze są, kiedy ich już nie ma:)

OzdobiłAm z Jakubem ciasteczka. Czas z dorastającym synem przy pieczeniu i zdobieniu wypieków bezcenny. Ciekawe do kiedy będzie chciał ze mną te symboliczne ciastka robić?
Pomyślałam, że pojawię się jeszcze dzisiaj tutaj u siebie:), bo może Ktoś z Was zechce skorzystać z ciasteczkowego przepisu. Przepis mam od mojej Kochanej Babuni, z dawna, dawna temu..


Otóż co następuje:

30 dag mąki krupczatki
10 dag masła (koniecznie prawdziwe, czyli 82%tłuszczu)
5 dag cukru pudru
2-3 zółtka gotowane
1 całe jajo
2-3 łyżki kwaśnej śmietany

Porcję składników powiększyłam x 3

Wszystkie składniki zagniatamy. Wkładamy do tego sporo uśmiechu, dobrych myśli.. Ciasteczka wtedy będą bardziej kruche:)

Moje spostrzeżenia: dodałam zamiast cukru pudru zwykły (brązowy pewnie byłby jeszcze lepszy),
ugotowane żółtka przcieram przez sito,
miałam akurot i zaimprowizowałam z wanilią

Piekę na pergaminie w temperaturze 160-170 stopni przez około 10-15 minut.

Ozdabiamy wg uznania. W tym roku kupiłam dwie gotowe polewy i płatki białej czekolady.

Ciasteczka są niebezpiecznie dobre!
Z każdym dniem stają się bardziej kruche!
A najlepsze są, kiedy ich już nie ma:)

Jeśli Ktoś się skusi na Ten Przepis  S M A C Z N E G O!

Antosiowo, ZUSowo i w ogóle..

W moim domu powoli pachnie Świętami.. Ku mojemu Tacie gotuję bigos, taki z grzybami, śliwkami, czerwonym winem. Gotuję go kilka dni. Mój Tata jest jego wielkim fanem (dobrze, że nie fanatykiem:). Zamówił dwie tony, więc mam nieco pracy.
I ciasteczka piekliśmy. Kuba bardzo pomysłowy, zerknijcie co wymyślił:


Jak mówi moja Przyjaciółka: Kuba na Prezydenta!  :):):)
YYY, Szkoda mi byłoby Syna..

Zawitałam wczoraj w nasze ładne miasteczko. Zrobiło mi się kilka razy słabo i niedobrze.. Świąteczny pęd jest specyficzny..

I myłam serwis kawowy, a raczej jego część po mojej PraBabci.. Coś magicznego jest w dotykaniu przedmiotów z historią..
Zaparzam sobie nieraz kawę w tych poPraBabcinych filiżankach.. Celebruję Ten Moment..

A teraz Antosiowo:)
Antek, jak już wspominałam któregoś razu to Drugi Synek mojej Siostry Ewy. Pierwszy Michałęk już po lepszej stronie.. I Antośka na żywo zobaczę w Wigilijny Wieczór.. A że jestem dość ambitną ciotką:) postawiłam sobie za zadanie i Coś bardzo osobistego, praktycznego, Antosiowego uszyć.. Ten czas, kiedy człowiek pochyla się nad "rzeczą", którą robi ku Komuś.. Bezcenny, niewymierny..
A dodatkowo jaka Radość:)))
I tak powstał kocyk Minky, zawieszka i jest jeszcze w zamyśle i mam nadzieję przedświątecznym wykonaniu poduszka.


Co sądzicie o tym wyczynie rąk i serca mojego?


wtorek, 16 grudnia 2014

Przepustka Literacka.

Jakiś czas temu dostałam Przepustkę Literacką miesięcznika "Zwierciadło" za dziennik "Dzień po Dniu". Wciąż jestem z niej dumna, bo zostałam dostrzeżona spośród kilkaset prac. Fajnie i miło być w taki sposób zauważonym. 
Później było uroczyste wręczenie przepustek i nagród w warszawskim Hiltonie. I tutaj pojawia się kilka śmiesznych zdarzeń. Menu kolacji jest tak "uroczyste", że nie wiem, jak niektóre potrawy się czyta, a co dopiero je konsumuje. Zresztą nie jestem samotna w swojej na ten temat niewiedzy. Obserwujemy wszyscy siebie nawzajem i podglądamy, jak jeść niektóre "smakołyki". Na pamiątkę wzięłam sobie nawet menu, ale gdzieś wsadziłąm i nie mogę znależć. Pamiętam, że chyba krewetkę skonsumowałam ze skorupką:) Do dzisiaj nie przepadam za owocami morza. I były przepiórki w czymś tam.. A desery jakie.. I pamiętam, że bardzo mi się chciało sikać i że kiedy ja odważyłam się na toaletę poszło ze mną i za mną sporo osób.. Tak umiemy wytrzymywać!
I był Pan Tomek Jastrun w którego poezję i nie tylko kiedyś się zaczytywałam. Fajnie zobaczyć i poznać człowieka nieco bliżej. Pamietam też Panią Mannanę Chyb, ówczesną redaktor naczelną "Zwierciadła". Ciepła, miła Osoba. Kilka jeszcze Innych, Ciekawych Postaci.
Wydarzenie w moim życiu miłe, choć nie lubię takich wystawnych, wiejących zimnem i wielkością lokali..
I pamiętam, że Ciocia G. kupiła mi na Tą uroczystość kolczyki.. Lubię je do dzisiaj i zakładam na specjalne okazje. To był taki miły i serdeczny gest z Jej strony. Tak na wspomnienia mnie zabrało i pochwalenie się moim literackim przedsięwzięciem:)


A dzisiaj.. A dzisiaj kurier przywiózł mi zamówione materiały. Spróbuję uszyć kocyk dla Antka. Ciotka Katarzynka do roboty zatem!

:)

niedziela, 14 grudnia 2014

Nie tylko..


Galeria Bursztynowa w Ostrołęce. Przybywamy z Izą i swoimi Tworami. Ja zachwycam się Lalluniami (przepiękne Lalki) i na chwilę zapominam, że jestem tutaj ze swoim stoiskiem.
Gęstość ludzi w Galerii, jak na lotnisku.. Dobiegające zewsząd jakieś odgłosy, świąteczne muzyczki, reklamy.. Kręci mi się w głowie. I my ze swoimi Rękodziełami pośrodku, trochę jak na oddzielnej wyspie. To nie Klimat Cafe Stańczyk. Tutaj już nie tak przytulnie i ciepło.
 Izą ogrzewamy się nawzajem, a to kawą zakupioną gdzieś na pasażu, ciepłymi pączkami (trudno:), zimnymi lodami.. Ale chyba przede wszystkim Swoimi Osobami.. Każda próbuje być delikatna ku drugiej.. Czego można chcieć więcej? Iza dźwiga ciężki stół, bo ja nie mogę przede wszystkim ze względu na oczy. A Ona może? Nie może.. Ja wybieram wg siebie "ciut gorszą" stronę stołu. Intuicyjnie tak mi się wydaje. Nic nie mówię, przekraczam swój egoizm.. Póżniej okazuje się, że faktycznie. Iza zauważa To Sercem i przekłada moje rzeczy.. Przy tym mnie bardzo wzrusza.. Nie musiałą przecież. Jakby oddaje mi To, jeszcze ze zdwojoną mocą! Izka! Dziękuję Ci, słowa małe..
Iza sprzedaje więcej, ma większy utarg i z troską myśli o mnie.. Pewnie, że chciałabym jeszcze więcej, ale cieszę się z ruchu po stronie Izy. Świetnie sprzedają się Jej Ikony, zresztą Przepiękne! Jestem zadowolona, bo maleńki mam udział w namowie, żeby Je ponownie wystawiła na światło dzienne. 
Jesteśmy dla siebie dobre.. Próbujemy..
Potem nagradzamy się naprzemiennymi zakupami. Ja wydałam (chyba jak zwykle) więcej niż zarobiłam. A jak to robię, to już słodka tajemnica:))))

W międzyczasie udzielamy krótkich wypowiedzi do regionalnej telewizji. My medialne Jesteśmy:))
Dostajemy sporo pochwał, słów dobrych, uśmiechów, radości dzieci i niektórych dorosłych na widok naszych "rzeczy".. 
Chwilami wydaje mi się, że świat wokół nie istnieje.. Poruszamy wiele spraw.. Tych małych, ale i nie tylko..Izula chwilami dzierga swoimi drutami.. Widok terapeutyczny dla mnie.
Widoków wiele, zdjęć kilka..

A dzisiaj ląduję u świątecznego lekarza z zapaleniem ścięgien ręki.. Takie małe gówno, a spać nie dało! Ale to Pikuś na tle Innych Rzeczy:)


piątek, 12 grudnia 2014

Powstaję i padam, padam i powstaję:)



Czuję się, jakby Ktoś wyłączył we mnie prąd. Pewnie kumulacja Wszystkiego!

Urodził się Antoś, mój siostrzeniec. Piękny Człowieczek.. Jego starszy Brat Michał przeniósł się do lepszego ze światów w wieku trzech miesięcy..
Michałku! Antośku!
A Ciotka Katarzyna wyrusza jutro z Izą na podbój Ostrołęki!:)
Zapraszam Wszystkich Chętnych na Kiermasz w Galerii Bursztynowej w Ostrołęce (nie wiem jaka ulica:) w godzinach 10-21:) A w niedzielę 10-20:)

Można tam będzie nabyć wiele pieknych rzeczy, w tym moje bardzo optymistyczne poduszki:



I Kota, Przyjaciela Rysia (Rysiu już sprzedany:)


A Tego Kota za żadną cenę nie można kupić:))) To Arystoteles, który zajmuje moją deskę do prasowania. Śmieję się, że zrobił sobie akupunkturę z moich szpilek:) 


A taraz chyba padam, chociaż tak chciałąbym jeszcze parę rzeczy zrobić..

Jutro Kochani trzymajcie za mnie i Izę kciuki, za miłą atmosferę i duuuuży utarg:) 
Mam tyle potrzeb życiowych:)
A WY?:))))




Obiecałam Adę

Przechodzę samą siebie :-) Wpisu dokonuję z komórki. Szybciej i wygodniej jednak z laptopa, a może kwestia wprawy i przyzwyczajenia? Spróbuję wkleić Adę uratowaną przed rzeźnią.  MA U ASI PIĘKNĄ STAROŚĆ..

czwartek, 11 grudnia 2014

Ryś, Rysiowa czyli..

Wspominałam któregoś razu, że znalazłam zaczepioną w bramie kartkę z prośbą o kontakt w sprawie kotów. Okazało się, że Pani Asia już trzeci raz próbuje mnie zastać doma. Świetną intuicją i czułym okiem domyśliła się, że Rysia, którego widziała w Gabinecie Weterynaryjnym pani Asi (druga Pani Asia:) szyłam ja. I to prawda. A że widziała mnie z Izą na którymś z kiermaszy, dowiediałą się od Izuchy gdzie ja żyję na tym świecie.. I takim sposobem dotarła i poprosiłą o Rysia, Rysiową raczej:)
Historia jest dla mnie ciekawa i sympatyczna, bo mam wrażenie, że zatoczyło się Dobre Koło!

I Oto Przed Państwem Rysiowa dla Pani Asi:


I z tyłu ma sympatyczną kieszeń, ale zapomniałam sfotografować:)

Na dobry, optymistyczny dzień Wam i sobie - część mojej zwierzęcej ekipy z wczorajszego wieczoru:



środa, 10 grudnia 2014

Koń odprowadził mnie do furtki..

Mam niedosyt pisania.. I cholerną pokusę, żeby wrócić do kartek papieru i wiecznego pióra.. A może być nowoczesną kobietą i sprawić sobie osobisty jakiś mały laptop, czy jak go tam zwał? Zobaczę. Przypatrzę się swoim myślom.

Od odstatniego maźnięcia kilku słów tutaj, mam wrażenie, że minęło pół wielku.. Tyle się zadziało w międzyczasie..

Kawałek kiermaszu w Cafe Stańczyk. Atmosfera byłą wyjątkowa, przynajmniej dla mnie:)
Marcinowi i Maćkowi bardzo dziękuję.
Oto nasz, Izowo-Kasiowy stragan:


A pod barem Dwaj Młodzieńcy ukłądają kostkę.. Izka dziękuję, jak zadbałaś o ich zadki:)

Bardzo wzruszyłą mnie Monika, która podarowała mi piękny świcznik i dużo dobrych słów.. 

Monika,  d z i ę k u j ę..

Świecznik jest koronkowym dziełem..


Skrzaty - Cudaczki, zaległę nieco zdjęcie:)


  Czyż nie są Przesympatyczni?:)

A wczoraj wracając od mojej Przyjaźni Wspaniałej kupiłam od sprzedających jabłka mężczyzn 4 skrzynie, o których marzyłam od dawna:


Mam fajny pomysł na nie, ale na razie muszą poczekać, bo w sobotę i niedzielę z Izą kiermaszujemy.

A z ciekawostek życiowych, wczoraj powitała mnie, a później pożegnała (odprowadziła do samej furtki i dałyśmy sobie po buziaku:) Ada, Koń mojej Asi. Asia uratowała Ją od rzeźni!!!! Piękna Klacz, która latami woziła "znane" osobistości. Wysłużona miała być zabita. Jak nauczę się wklejać blogowo zdjęcia z komórki pokażę Wam, jaka jest Piękna!

Tymczasem pozdrawiam po swojemu:)







piątek, 5 grudnia 2014

Powstają..

......................................................................................................................................................

Uśmiecham się sama do siebie, że zarobione pieniądze będę musiała przeznaczyć na naprawę kręgosłupa. Sporo czasu spędzam nad moimi Tworami..

Poznałam Panią Asię, która "ma" siedem Jeleni.. Mieszka w Leśniczówce.

Byłyśmy wczoraj z Izą w Kadzidle. Zawiozłyśmy tam swoje prace. Zanim zarobiłam, już wydałam:) Kupiłam sobie Piękną Rzeźbę.. I miód spadziowy..

Jakub czeka na Mikołąja, chociaż wie :) Uwielbiam w nim Dziecięcość.. Wystawił swoje nowe buty.
Chciał desanty, ciężkie dosyć buty na zimię.. Serce matki, czyli moje chciało dla Niego czegoś lżejszego, ciepłego.. Zgodziłam się na desanty, choć czuję każde podniesienie nogi.. Musi mieć samego siebie..

Zbieram się po podcięciu skrzydeł..

I tak powstały:)




Mikołąje wymyślone "na gorąco" z paniki, że mam mało rzeczy na sprzedaż:)



A Wy wyczyściliście już buty? Ja swoich chyba nie doczyszczę, zresztą byłam bardzo niegrzeczna:))))

środa, 3 grudnia 2014

Świątecznie coraz bardziej..

Zawsze taka Mikołajowa skarpeta kojarzyła mi się z ogromną ilością prezentów i słodyczy w środku.. Nawet jeśli nie była zbyt duża w mojej wyobraźni mogła zmieścić czołg nawet:)


A wianki, zawieszki robiłam w tamtym roku. Ten akurat sprzedałam, ale posiadam jeszcze inny.


O właśnie:


wtorek, 2 grudnia 2014

Wtorkowy poranek z przesmykami słońca..

"A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"..

Sobota Andrzejowa. Odpoczywam i daję odpocząć tworzeniu.. Ale później z jaką siłą wracam! Z siłą i godnością osobistą!:) Zdjęcia mówią za siebie same:):

Coraz mocniej czuć Święta..


Nie planowałam płci reniferom, ale moim zdaniem wyszła niezła Para!


I w pewnym momencie do Reniferów dołączył jeszcze jeden, nieco innej maści:)



A dzisiaj pracuję nad Mikołąjami.. Oto ich mały zarys:


Płaszcz był nieco czasochłonny, ale z efektów jestem zadowolona:) A będzie miał jeszcze więcej szczegółów.


Targana dalszą potrzebą szycia wstaję wcześnie i kłądę się późno. Zapach parzonej kawy pięknie rozbudza.. Uwielbiam..

###
Kuba wręcza mi wczoraj kartkę. Była "nadziana" na bramie: "Proszę o kontakt w sprawie kotów. W nawiasie, na szczęście dodane - szytych." Ktoś dopisał tak ważną informację, bo już bym się martwiła. Chociaż koty ostatnio całą czwórką przeważnie śpią i śpią i śpią..