sobota, 24 grudnia 2016

Życzę:

Wyjątkowych, Najpiękniejszych, zdrowych i przepełnionych miłością rozszalałą jak niejeden huragan.. 
Marzeń, które pozwalają nam dalej wędrować.. I ich spełniania..
Pachnącej choinki i śnieżnobiałego śniegu najchętniej (małe szanse), ale czemu nie, może spadnie utkany z naszego chcenia..
Najlepszego Moi Drodzy!

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Filcowe wieczory.

Filc wrócił do rąk moich. Jest bardzo wdzięcznym materiałem do obróbki. I ociepla.. Uszyłam filcową torbę z myślą o pewnej kobiecie. Na szczęście nie jest internetowa, więc tutaj nie zajrzy prędko..



Trochę uciekły mi przy wieczornym świetle kolory, ale choć taki mały zarys mojego wytworzenia.

Udało mi się też uszyć coś, co samej mi się podoba, ale ma być prezentem dla Kogoś, kto może tutaj zajrzeć. Więc mimo, że kusi bardzo, nie pokażę Wam moi mili.

Może częściej uda mi się tutaj coś pokazać, bo trochę urlopu mi się udało! :)

Szczęśliwa, że mogę czas rozwlekać, kawę pić powoli, łazić leniwie po domu..

Pozdrawiam Was serdecznie, z życzeniami mam nadzieję jeszcze tutaj przyjdę!


piątek, 11 listopada 2016

Kocie Siostry.

Długie, ciemne wieczory zwiększają szansę na twórcze akty:)

Powstały na specjalne zamówienie dwie lniane  Kocie Siostry. Dla dwóch Sióstr Ludzkich:)

Oto one:


Pozdrawiam Was serdecznie i idę szukać winylowej płyty Cohena..

niedziela, 6 listopada 2016

Lalunia.

Coraz chłodniej, więc zebrałam się, by ubrać dużo wcześniej uszytą Lalunię. Jak Wam się podoba?



czwartek, 3 listopada 2016

Maria.




Z przyjemnością przyznam się, bez bicia, jestem Pra Pra Pra Wnuczką Marii Konopnickiej. Tej od Roty i Krasnoludków z Sierotką Marysią. Moi Pradziadkowie wspominali nieraz Marię, ale ja byłam za mała i mało świadoma.. Tak mało wiem o Niej. Ale słowo pisane, mam nadzieję, odziedziczyłam nieco.. Nigdy nie drążyłam do poznania tej historii.. A szkoda..







wtorek, 4 października 2016

Tęsknota..

Morze.. Tak długiego spotkania do tej pory nie miałam.. Bezgraniczne i bezgranicznie istniejące.. Wielka nieokreślona tęsknota..

Odważna jestem, bo pociągnęłam ze sobą sporą liczbę osób. Na dwa autokary.. Nie zdawałam sobie sprawy z pewnych rzeczy. Zaprawa w boju, chrzest bojowy.. Dobre "rzeczy" są trudne.. Efekt końcowy wyśmienity!


Kutry w miejscowości "Chłopy". Doszłyśmy Tam z Ciocią i jadłyśmy ociekającego rybim tłuszczem wędzonego Halibuta..


Morze i góry to Jedno.. Ta Sama Tęsknota..


Byłyśmy z Ciocią niejednokrotnie Królowymi: morza, balu, rozmów, spotkań..

Dziękuję Ciociu..

sobota, 10 września 2016

Ciepła jesień.

Przeziębienie położyło mnie do łóżka. A że długo nie umiem bez nic nie robienia, wymyślam różne rzeczy. W dodatku taka pogoda!

A na obiad pomidorowa, ugotowana z rosołu z wczoraj:) A tak na serio, dyniowa.
Z podsmażanych wszystkich warzyw. Nawet ziemniaki.


Posypana zieloną pietruchą i podsmażonymi na maśle (mi się lekko przypaliły) pestkami dyni:


Dobra, zdrowa, rozgrzewająca.. Chociaż przy dzisiejszej pogodzie może lepszy byłby chłodnik?


niedziela, 4 września 2016

Kulinarnie będzie..

Wspaniała historia opowiedziana przez Pana, od którego coś tam kupuję. Na spacerze z żoną znaleźli strącone gniazdo wiewiórek. Uratowali wiewiórkę, która mieszka z nimi. Cała transakcja zresztą niesamowita. Jak dobrze spotykać Ludzi..

Jesień kłania się coraz mocniej..  

Kupiony worek papryki zachęcił mnie do działania. I tak oto wyszedł sos AJWAR (przepis od Pani Irenki:) 




Na fali kulinarnej upiekłam ciasto ze śliwkami i pianką budyniową. Na maśle, mnóstwo kalorii, ale trudno! 


I dorobiłam się dzięki mojej kochanej Sylwuni (dziękuję Sylwio:) cudownej patery..

Patera - paterą, niedziela - niedzielą, a jutro poniedziałek podobno...
 Nabierajmy jeszcze Drodzy siły i spokoju przed nowym tygodniem:)


wtorek, 30 sierpnia 2016

Pachnie jesienią

Znajomy Pan widząc mojego męża, zapytał mnie: To Pani syn? Załamka! Źle ze mną? A może z Tym Panem? Jakieś okulary chyba miał nieprzemyte:) Botoksu nie uprawiam i może to w tym problem? :)
Przypatrywałam się swojemu ryjkowi w lustrze (niezbyt długo) i żeby aż tak.. E tam!

z ważniejszych spraw, czarno-białe mi się spodobało bardzo:




Już mocno pachnie jesienią..

niedziela, 28 sierpnia 2016

Upalne minky:)

Upał zabiera mi siły.. Mój organizm nie lubi takiej pogody.. Łażę, piję dużo wody i w jakiś sposób czekam na koniec bezdechu.. Zadowolona jestem, że udało mi się uszyć kocyki minky dla bliźniaków. Minky jest cudne, miękkie, przesympatyczne, ale nie w szyciu. Szycie i życie ułatwiłam sobie dodatkową stopką do tego rodzaju tkanin i faktycznie pomoc wielka!

Pieski w połączeniu z miętą. Moim zdaniem rewelacja!


I zakochane myszki z serduszkowym minky. Słodkie!












Miłek też kocha minky:)

niedziela, 21 sierpnia 2016

Nieco o praniu..

Popijam kawę w glinianym kubku.. Wokół cisza przerywana chwilami pracą pralki. Bardzo dużo piorę. Wydaje mi się, że cały czas piorę. Nieustanna walka z ciuchami i innymi tkaninami. I chyba nigdy nie będę na tzw. bieżąco. A niech tam! Pozytywnie doświadczona po opiece nad synkiem Znajomych. Piękny, młody Człowiek, który dzielnie nocował bez rodziców w naszym domu.

Oprócz prania - szyję.. Mało, ale jednak. Dla sióstr powstały poduszki sowy:



Dzieci uwielbiają miękkie,  przytulne minky.

Przytulnej niedzieli Nam Wszystkim moi Drodzy!


niedziela, 24 lipca 2016

Zdrowo i kolorowo!

Dni i Noce Szczytna. Tylko gdzieś z daleka jestem.. Nocą z podwórza widzieliśmy sztuczne ognie. Kolorowe i radosne. Dzisiaj poczłapałam się połazić. Zamarzyłam, żeby był "mój Pan" od garnuszków z ceramiki. Był! Wśród sztucznej tandety i plastików ceramika jak nie z tej planety! Kupiłam sobie kilka kubków. Tak długo trzymają ciepło..

U nas smacznie i zdrowo. Zdrowo i kolorowo.


Powoli, powolutku powstają Jerutkowe Koty:


Czekam na przesyłkę z brelokami i karabińczykami. Pokażę Wam zmontowaną całość, kiedy będziemy gotowi:)




czwartek, 21 lipca 2016

Nawet trzeba:)

Kilka wieków świetlnych minęło chyba..

Poszpitalna i pooperacyjna jestem i z ran się wylizuję. Z perspektywy szpitalnego łóżka świat wygląda zupełnie inaczej. Wszystko odpływa jeszcze bardziej, mocniej.. Przysychają zmartwienia (część znaczna), to co wydawało się tak bardzo ważne zmienia swój status..

Część kotów pogniewała się za moją nieobecność, ale łaskawie, powoli zaczynają przychodzić do mnie. Jak mogłam je opuścić?
Nie umiem leżeć w łóżku. Nie potrafię, Tyle jest rzeczy wkoło do zrobienia, a ja nie mogę. Ot próbę mam nieziemską! Konieczność nie do dyskutowania!

W pracowni za mało się dzieje. Sporadycznie, z doskoku. Chociaż nawet w szpitalu zrobiłam kilkunastu kotom mordki. Niebawem postaram się je zaprezentować,
A tymczasem torba: letnia, lniana z ręcznie malowanym motywem kwiatów. W środku z dwiema kieszeniami na jedwabnej podszewce. Luksus, że palce lizać:) A co! Można? Nawet trzeba:)))



Pozdrawiam Was Czytający :)



niedziela, 8 maja 2016

Na pokrzywowej fali

I to się chwali:) Faktycznie zioła jarają:))) Tak mnie urzekła wczorajsza przygoda z pokrzywą, że jeszcze wieczorem rozmyślałam sobie, jak tu zamieszać pesto. I długo nie czekałam. Co prawda miałam już ochotę po północy blenderować, ale szacunek do snu domowników nie pozwolił mi tego uczynić. Rano, no nie takim wczesnym:) zrobiłam swoje.. Zerknijcie proszę, co mi wyszło:


Musicie mi uwierzyć na słowo (wcale nie musicie:), ale jest rewelacyjne! Aromatyczne, pyszne i znowu zdrowe!

Zrobiłam je na bazie pestek słonecznika. Podsmażyłam, lekko zarumieniając słonecznik. Pokrzywę sparzyłam wrzątkiem - traci swoje "pieczenie".


Zmiksowałam z olejem (jaki macie), dodałam trzy ząbki czosnku, sól, pieprz, troszkę cytryny i parę gałązek bazylii.  Pod ręką stało siemię lniane, więc wsypałam trochę. A co! Jak zdrowo, to zdrowo!


Można dodać jeszcze np. parmezan, ale w moim posiadaniu była akurat mozzarella, więc czemu nie?

Najlepszym potwierdzeniem pyszności niedzielnego wyczynu było Jakubowe spożycie kanapek z pesto.

Zachęcam Drodzy, róbcie i spożywajcie! Na pokrzywy podążajcie!

Pragnę nadmienić, że pokrzywowym pesto zaraziła mnie Magda D.  Dzięki Magdula!



sobota, 7 maja 2016

Najadłam się do syta:)

Wiosenno-kulinarnie dzisiaj będzie. Od jakiegoś czasu chodziła za mną zupa pokrzywowa. Lubię zupy. Czas pokrzyw znakomity i w najlepszym rozkwicie. Tak oto powstawała zupa:





- Grzegorz nazbierał (w gumowych rękawicach) garść pokrzyw - najlepsze są "wierzchołki" i garść młodego szczawiu,
- wymoczyłam zielicho w wodzie solą i kilka razy przepłukałam,
- zagotowałam wodę z liściem laurowym i zielem angielskim plus coś typu vegeta,
- warzywa (marchew, pietruszka, cebula, por) podsmażyłam na maśle,
- posiekaną pokrzywę i szczaw przez chwilę też potraktowałam maślano na patelni,
- wszystko połączyłam, doprawiłam  pieprzem cytrynowym i młotkowanym z kolendrą.
Na koniec zagęściłam śmietaną. Podawałam z jajkiem. Na koniec wrzuciłam też świeżego lubczyka z ogrodu.
Pyszna i podobna bardzo zdrowa!

Polecam Moi Drodzy!

A teraz przymierzam się do pesta z pokrzyw. Pod ręką tyle dobroci.. Hojność i dary natury wielkie..

poniedziałek, 2 maja 2016

Reinkarnacja fotela.

Jest. Dużo pracy i cierpliwości, a chwilami jej brak całkowity. Tylko wizja końcowego efektu pozwalała mi przetrwać trudne chwile. Nadal się buja. Będę się bujała..

 
Znajdź jeden szczegół:)


Wiosno kolorowa! Szalej!!!

sobota, 9 kwietnia 2016

Kawałek.

Wiosennie, kolorowo się zaczyna.. Zrobiłam Coś bardzo optymistycznego i żywego dla Wyjątkowej Osoby! Takie starania można podarować tylko się starającym:) I wyszło takie oto dzieło:):


Taka podręczna kieszeń na różności i obrazek kolorowy w jednym.


I kawałek relacji Bajko-Koleżkowej!


Mamy się od Kogo uczyć Drodzy:))))


czwartek, 17 marca 2016

Paweł

Poznaliśmy się kilkanaście lat temu w gabinecie znanego w świecie okulistycznym profesora w Łodzi. Ja szukałam ratunku dla swoich oczu. Paweł naoliwiał swoje operowane i już nie widzące oczy. Siedział w poczekalni. Zaczęliśmy rozmawiać. Kiedy się zorientowałam, że nie widzi pochyliłam się nad Nim i dotknęłam Jego dłoni. Intuicyjnie. Bardzo bałam się osób niewidomych, bo jak najbardziej mnie to dotyczy. Marzę, by jednak nigdy nie dostąpić tego ograniczenia.

piątek, 11 marca 2016

Relacja Rewelacja.

Kolorowo, bo wiosennie. Czekam na wybuch wiosny! Już niedaleko, już tuż, tuż..


Kiedy wracam z pracy, zazwyczaj tak czekają:


Mąż i dziecko chyba się tak nie cieszą, jak Oni:)))

Mało czasu mam na pracownię i szycie. Tęsknię za turkotem (lekkim) maszyny i ruchem igły.. Jak dopadnę, to będę szyła i szyła..

A dzisiaj piątek, więc próba wolniejszego oddychania.

Sobie i Wam Drodzy!!!!


Bajka z Koleżką wczorajszego wieczoru! Takich Nam Wszystkim Relacji Rewelacji!





sobota, 5 marca 2016

Bardzo kolorowa kostka dla Zuzi.


Bardzo kolorowa kostka. Siedziałam nad nią wczoraj bardzo długo, ale z ogromną przyjemnością! Lubię szyć kostki. Ta na zamówienie dla małej Zuzi. 
I oczywiście cała ekipa mi pomagających zwierzaków. Są wszędzie:)


Dnia Moi Drodzy kolorowego, jak ta kostka! 
:)

Szalała, szalała i trochu uszyła..

Wdzięczne, lawendą pachnące woreczki w środku niesezonowego czasu na lawendę. 
Wygrzebane z dna szafy, gdzie susząc się pachniały odlotowo..


I podjęte wyzwanie, czyli fotel bujany do restauracji:)



Mam nadzieję, że za kilka dni pokaże Wam efekt. No chyba, że nerwy mnie poniosą, a wtedy potrafię być nieobliczalna. Brzmi interesująco, może być ciekawie,,

Tymczasem dobrego czasu,,

piątek, 19 lutego 2016

Słów próbowanie..


Tęsknota za wiosną objawia się u mnie na wiele sposobów.

Wilki wyszły z lasu i mają już ogony na swoim miejscu:)


Projekt Szymona zrealizowany prawie w pełni:) A owieczka tylko czeka dostarczenia:)



I piątek. Kolejny. Następny. Jak przekładanie stron w książce..