czwartek, 12 lutego 2015

Tylko czułość idzie do nieba..

Luty (mam nadzieję, że tylko jego połowa i już mam to za sobą) jest czasem remontów cielesnych. Prowadzi u mnie ortopedia:) Tak sobie myślę, że blizny to nieuchronna część życia. Swoją drogą odkąd pamiętam lubiłam facetów z bliznami, wydawali mi się męscy i bohaterscy.. Tacy dotknięci.. Nigdy nie lubiłam letniego.. No chyba, że czas letni. Kawa, herbata i zupa muszą być zawsze gorące. Zimny ma być okład z lodu, który mam przykładać sobie na zbitą stopę. Letnie jest takie nijakie..

Wczoraj cały dzień spędziłam w Olsztynie w warsztatach naprawy poszczególnych części ciała.

Wizyta w gabinecie dentystycznym Asi jest zawsze wszechstronna, nie stresująca i nie boląca. Zawdzięczam Asi wyleczenie traum dentystycznych z dzieciństwa. Asiula dziękuję..

Późniejsza wizyta w przychodni ortopedycznej państwowej jest jak kawałek komedi, horroru, powieści, prozy i poezji:)
Z posiedzeń w poczekalniach mogłaby powstać niejedna książka, co najmniej ciekawa opowieść.
Walka o swoje miejsce, numerek, chęć jak najszybszego wejścia i wyjścia z gabinetu.. Oczekiwanie na spóźnionego sporo lekarza, który pojawia się wolnym i ociążałym krokiem ze swoją wielką, pełną wystających papierów torbą. Znika za drzwiami gabinetu a na naszych twarzach pojawia się wielka nadzieja, że już za chwilę się wreszcie zacznie.. Nie wiem dlaczego, ale doktor kojarzy mi się bardzo z weterynarzem dawnych wspomnień.. Teraz mam bardzo dobre i optymistyczne doświadczenia z naszym gabinetem weterynaryjnym, a raczej z ludźmi w nim będącymi..
Doktor jest tak posępny, ukryty za sumiastym wąsem, że aż nie wytrzymuję i mówię: -Uśmiechnął by się Pan trochę. - A co to da? - odpowiada, a raczej odburkuje. - Świat będzie nieco jaśniejszy dodaję i czuję, że mój monolog dobiega końca. Panu doktorowi zacina się drukarka i bardzo nieporęcznie usiłuje walczyć z papierem. Przebiega mi myśl, to jak On trzyma skalpel? Może się mylę. To są wyłącznie moje odczucia. Nieśmiało, po paro minutowym namyśle odzywam się: - A jakby wcisnąć tą ikonkę: "Ponów"? Udaję, że nie wiem tak do końca. Lekkie zakłopotanie, gdzie ikonka? Jest! Poszło! Teraz tylko wystarczy przybić pieczątkę. I mam skierowanie na rentgen:)
Dalej było tylko jeszcze ciekawiej..

Sprzedałam dzisiaj Kota szytego na Allegro. I bardzo się cieszę:) Lubię, kiedy moje tworzenie trafia do innych Ludzi. Pisząc tego posta jestem w bliskim towarzystwie dwóch wspaniałych kocurów. Arystoteles częścią tyłka spoczywa na laptopie i mruczy. Pod lewym łokciem Gandalf śpi słodko. A na fotelu najwirniejsza z psinek - Norka. Czułości moje wkoło i jak pisał Tomasz Jastrun: tylko czułość idzie do nieba..

Dnia dobrego, smacznego, nie do końca tłustego:) A jeśli nawet zaszalejemy, to nie opieprzajmy siebie zbytnio:)

Bez zdjęcia jakoś pusto, więc przedstawiam Państwu Kota o najbardziej przenikliwym spojrzeniu, krystalicznym i bystrym jak górski potok. Przywędrował do nas rok temu i wciąż jest jeszcze niedowierzającym Stworkiem, że ma już swój dom i miejsce. Najgłośniej mruczący z wszystkich  Kotów w domu. Cholernie wdzięczny! Wielce wdzięczny!








2 komentarze:

  1. Z Toba Kasia mogłabym na poczekalniach siedziec - myslę, że promień słonca od razu wpada i na pewno nie jest nudno:) i faktycznie jak jest uśmiech to zaraz jest jaśniej:) hmm to moze dlatego dzis około 17 nie było jeszcze ciemno pozarażałas usmiechami wszystkich i świeciło:))) a kocur jest przepiękny:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania, jakie dobre słowa dla mnie.. dziękuję.. bardzo mnie pogłaskałaś, a to cenniejsze od diamentów tego świata.. Anulka:)

    OdpowiedzUsuń