poniedziałek, 9 lutego 2015

Ikony.

Wróciłam z Olsztyna. Doktor zmienił mi opatrunek, wszystko się zrasta, tak trzymać:) Wizyta w prywatnej klinice ortopedów. Zdrowie niezłym pomysłem na biznes. Pan Wojtek nie bierze ode mnie pieniędzy. Czuję się pogłaskana przez Pana Boga. Niekończąca się szczodrość..
Od ręki bardziej boli mnie noga:) Mam silnie zbite, a może złamane palce prawej stopy.  Z rąk wytrąciłam słoik z medium do spękań. Połowę udało się uratować. Jakieś sieroctwo i niezdarność mnie chyba dopadły! Ale już je pogoniłam!
To tak między wierszami, bo dzieją się o wiele ciekawsze rzeczy.
 Na przykład Ikony. Zrobiłam prawie jedną ręką. Zerknijcie proszę:


Ta jest dla Antoszka na Chrzciny (mam nadzieję, że Ewcia jej nie wypatrzy:)

Ta jest chyba moja:)



Mistrzynią Ikon jest Iza od której przeszło na mnie nieco inspiracji. Iza, dziękuję..
A kawałki pięknego dębu mam od mojej Przyjaciółki Joanny.
Miła i wciągająca jest praca z drewnem. Jego zapach i forma. 

W sobotę Kiermasz miłosny, więc jeszcze przed zabiegowe serucha:


I kociaki już najedzone:


Mruczą do nas już wiosennie:) A ja pozdrawiam po swojemu:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz