sobota, 7 maja 2016

Najadłam się do syta:)

Wiosenno-kulinarnie dzisiaj będzie. Od jakiegoś czasu chodziła za mną zupa pokrzywowa. Lubię zupy. Czas pokrzyw znakomity i w najlepszym rozkwicie. Tak oto powstawała zupa:





- Grzegorz nazbierał (w gumowych rękawicach) garść pokrzyw - najlepsze są "wierzchołki" i garść młodego szczawiu,
- wymoczyłam zielicho w wodzie solą i kilka razy przepłukałam,
- zagotowałam wodę z liściem laurowym i zielem angielskim plus coś typu vegeta,
- warzywa (marchew, pietruszka, cebula, por) podsmażyłam na maśle,
- posiekaną pokrzywę i szczaw przez chwilę też potraktowałam maślano na patelni,
- wszystko połączyłam, doprawiłam  pieprzem cytrynowym i młotkowanym z kolendrą.
Na koniec zagęściłam śmietaną. Podawałam z jajkiem. Na koniec wrzuciłam też świeżego lubczyka z ogrodu.
Pyszna i podobna bardzo zdrowa!

Polecam Moi Drodzy!

A teraz przymierzam się do pesta z pokrzyw. Pod ręką tyle dobroci.. Hojność i dary natury wielkie..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz