czwartek, 21 lipca 2016

Nawet trzeba:)

Kilka wieków świetlnych minęło chyba..

Poszpitalna i pooperacyjna jestem i z ran się wylizuję. Z perspektywy szpitalnego łóżka świat wygląda zupełnie inaczej. Wszystko odpływa jeszcze bardziej, mocniej.. Przysychają zmartwienia (część znaczna), to co wydawało się tak bardzo ważne zmienia swój status..

Część kotów pogniewała się za moją nieobecność, ale łaskawie, powoli zaczynają przychodzić do mnie. Jak mogłam je opuścić?
Nie umiem leżeć w łóżku. Nie potrafię, Tyle jest rzeczy wkoło do zrobienia, a ja nie mogę. Ot próbę mam nieziemską! Konieczność nie do dyskutowania!

W pracowni za mało się dzieje. Sporadycznie, z doskoku. Chociaż nawet w szpitalu zrobiłam kilkunastu kotom mordki. Niebawem postaram się je zaprezentować,
A tymczasem torba: letnia, lniana z ręcznie malowanym motywem kwiatów. W środku z dwiema kieszeniami na jedwabnej podszewce. Luksus, że palce lizać:) A co! Można? Nawet trzeba:)))



Pozdrawiam Was Czytający :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz