niedziela, 10 maja 2015

Hicior!

Co za czas..Bardzo żywo.. Pobycie przy Cioci i Wujku, jak stacja w drodze. Przytulenie. Naładowanie baterii. Bezcenne.

Po piątkowym cyrku, który odbył się w ZUSie, jak okład na stłuczony pysk.
Bardzo bym chciała móc coś więcej napisać o cyrku i tragedii ZUSowskiej komisji, ale na razie sił nie mam.. Szkoda, że nie pomyślałam o jakimś nagraniu, bo byłby Hicior!

Spotkanie z Przyjaciółką. Ada (klacz) wtula mi swój łeb na powitanie:)
Dostałam płytę Mirka. Muzyka wieczorem. Do tekstów Iwaszkiewicza.
Wszystko we mnie drży, kiedy jej słucham.Bardzo mi bliski rodzaj emocjonalności.

Kuba siada na chwilę na kanapie. Dotykam Jego stóp czułym matczynym.. Dobry dotyk.
Swoją drogą ma już rozmiar stopy 45! 

Kupiłam sobie samej Kubek:) U Eli w Pysznej Szafie.


Wczoraj dzwoniła Marzenka z Londynu. Znamy się dosłownie od urodzenia. Wspólne przedszkole, lata szkoły.. Płynie nam To w krwi do dzisiaj. Uwielbiam Jej energię. 

Nie chce mi się spać.
Mam sporo pracy, ale chyba już nie dzisiaj..
Postaram sie odpocząć, a To mega dla mnie wyzwanie!

Trzymajcie proszę kciuki!

Uśmiecham się do Was:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz