niedziela, 9 lipca 2017

Kilka włoskich wpomnień



Jeszcze tydzień temu oddychałam włoskim powietrzem, a konkretniej - weneckim. Wenecja, miasto, które na zawsze będzie już we mnie. Piękne, klimatyczne, pływające po wodzie.. Zamiast samochodów - gondole.. Wąskie uliczki, trochę na lądzie, trochę na wodzie.. Niektórzy twierdzą, że śmierdzi.. Ja wliczyłabym to w urok tego miasta!




Stempel w moim sercu zrobił też piękny Asyż. Miasto św. Franciszka i Klary. Niesamowite miejsce. Pokój i Dobro. Piękna, uspakajająca kolorystyka cudownego miasta. W powietrzu i nie tylko czuć obecność św. Franciszka i Klary..









Po bogatym, gwarnym bardzo, przeludnionym Rzymie tutaj odczułam spokój i wytchnienie. Mimo tłumów pielgrzymów, ale w Asyżu jakoś jeszcze inaczej..

I św. Franciszek chyba chciał u mnie w postaci figurki zaistnieć. Oglądając w jednym ze sklepików "figurę" św. Rodziny (była piękna, ale niestety kosztowała 60 euro) strąciłam małą figurkę św. Franciszka. I niestety oderwała się Franciszkowi głowa. Próbując sobie wybaczyć tą niezdarność (przecież niedowidzę i było tam też ciasno:) poszłam z uszkodzoną figurką do sprzedawcy. Po włosku mówili, że nic się nie stało, żadem problem. (Niestety miny i komentarz moich rodaków były inne. Nawet przerażenie, typu: Co Ty zrobiłaś?!!! Narozrabiałaś! O Matko!). Poczucie winy jak na zamówienie:) A tutaj.. Obcy pocieszają uśmiechem, chyba właściciel pogłaskał mnie po ramieniu, miła pani zaproponowała kupno figurki, ale nie uszkodzonej!
I tak oto mam u siebie figurkowego św. Franciszka! I piękną historię:)

Takich historii było sporo i niech pozostaną we mnie jak najdłużej..

Byliśmy również w Padwie u św. Antoniego! Piękny święty!



Chcę jeszcze słów kilka o Monte Casino..
Wzgórze z Klasztorem Benedyktynów i Cmentarz Żołnierzy Polskich. Grób gen. Władysława Andersa i Jego żony Ireny Anders. Powiewająca polska flaga..

Ale żeby tam dotrzeć, trzeba przebyć stromą, górzystą drogę.. Robi wrażenie. Na mnie duże, bo miałam oswajanie swojego lęku wysokości.






Taki maleńki kawałek, próba złapania w słowa i obrazy mojego patrzenia okiem i sobą.
Tempo zwiedzania solidne, chwilami nie na moje słabości i niedomagania ciała.
Chętnie wróciłabym w niektóre miejsca jeszcze spacerowym krokiem..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz