Po życiowych melanżach czas powracać do pędzla, ewentualnie wałka i szacownej oczywiście maszyny:) Wyzwanie nie lada, ale tak żyć wypada.. I otóż stworzone z niemocy pewnej (tym bardziej jeszcze mocniej przeze mnie cenione) krzesło.. Stare krzesło, któremu nadałam nowy wygląd. Spójrzcie, jakie piękne, nie aranżowane pod względem promieni słonecznych zdjęcie krzesła:
Ja mam konkretne skojarzenie z Tymi Promieniami.. A Wy?
Nic aranżowanego, oprócz tego, aby krzesło stało w miarę prosto..
Krzesło, które dostałam w podarunku .. od samej siebie też.. i będę na nim próbowała siedzieć:))) a bywam bardzo dzielna:)
Od jutra próbuję:))))
Pozdrawiam Wszystkich tutaj zerkających ciepło i serdecznie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz