Sama w domu. Zadzwoniłam do sąsiadki, by mi użyczyła jakiegoś faceta ze swojego domu w celu usunięcia zwłok. Miałam poczekać chwilę, bo akurat pomocni sąsiedzi byli w mieście.
Zamknęłam drzwi, wsiadłam na rower i pojechałam objechać jezioro zanim nadejdzie pomoc.
Przyszedł Jurek i zabrał ptaszynę. Powiedział, że to chyba dzięciołek. I wiecie co? Ptaszyna odpoczęła u szanownych sąsiadów na parapecie i odfrunęła! Boże! Daj jej skrzydeł!
A dzisiaj, a dzisiaj rano kolejny ptak w domu. Przetrącony wróbelek i trzej koci mordercy! Aj ta natura i ten instynkt!
Ale i tak uwielbiam Koty!
Czytam książkę, a raczej poczytuję, bo jest tak gęsta, treściwa, że potrzebuję wchłonięcia..
Spodobało mi się szycie Misiaków. Powstały już Trzy Misiowe Stworki.
Mam skojarzenia z Uszatkiem:) Pamiętacie tę bajkę? Bo klapnięte uszko mam:)
Łóżko też:))))
Pozdrawiam serdecznie ze swego świata!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz